Ostatnio jakoś filmowo spędzam czas, taki okres mam. Staram się raczej nigdy nie walczyć z rzeczami, na które mam ochotę. Bo i po co? W niedzielę miałem wielką ochotę na film właśnie, zresztą gorzej się czułem, więc idealne rozwiązanie na leżenie w łóżku. Wybór padł na Ostatniego króla Szkocji (The Last King of Scotland - 2006).
Film opowiada o losach młodego lekarza Nicholasa Garrigana, który mając dosyć swojego obecnego stylu życia, wyrusza do Ugandy. W Afryce zdobywa pracę w jednym z prowincjonalnych szpitali. Tam zakochuje się w Sarze, żonie swojego kolegi lekarza, która jednak mimo odwzajemnienia namiętności, odrzuca go z poczucia obowiązku. Celowo zwracam uwagę na ten wątek, ponieważ w roli Sary pojawia się aktorka z jednego z moich ulubionych seriali Z archiwum X - Gillian Anderson. I chociaż nigdy nie wydawała mi się specjalnie atrakcyjna - to odpowiednia dieta i uczesanie mogą sprawić cuda, i po jej wyglądzie w tym filmie, jest to dla mnie fakt :) W trakcie pobytu na prowincji, Nicholas poznaje także generała Amina, który po dokonaniu zamachu stanu, przejął władzę w Ugandzie. Wskutek zbiegu okoliczności, Nicholas opatruje Amina po wypadku i tak trafia na dwór ostatniego króla Szkocji jako osobisty lekarz.
Amin to postać autentyczna. Świetnie w tej roli spisał się Forest Whitaker. Oglądając jego aktorskie popisy, nie sposób mi uciec skojarzeniem od Bruno Ganza z filmu Upadek. W ich oczach widać to samo opętanie i oboje są równie nieobliczalni. Fabuła jest tak skonstruowana, że jeżeli nie znaliśmy wcześniej historii Amina (ja nie znałem), to razem z Nicholasem odkrywamy ciemne strony rządów dyktatora.
Lubię filmy, po których obejrzeniu cała historia siedzi mi jeszcze przez pewien czas w głowie. I tak jest z Ostatnim królem Szkocji. Tak się zastanawiam, czy każdy dyktator na tym świecie kończy miłą emeryturką na wygnaniu? Może jestem naiwny, ale nadal marzy mi się coś na kształt poetyckiej sprawiedliwości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Whitaker rewelacyjny. A ostatnie sceny w filmiegdy pokazany jest prawdziwy dyktator i patzy w górę jakby za odlatującym samolotem potwierdza doskonałe wczucie się w swoją rolę.
Dla mnie jedna z jego najlepszych ról. A tak na marginesie, patrząc na samą Afrykę, bez tych wojen i niebezpieczeństw, to jedno z tych miejsc, w których chciałbym zamieszkać.
Prześlij komentarz