Lubię pograć w planszówki, nawet bardzo, bo to jeden z fajniejszych sposobów spędzania wspólnie czasu w domowym zaciszu. No oczywiście wyłączając kilka innych rzeczy :)
Puerto Rico wydane jest wręcz wyśmienicie, po otwarciu pudełka, w grę zwyczajnie chce się grać. Zaczynamy się zastanawiać, co do czego, po co tyle tych różnych żetonów, drewienek, kart itp. Niestety, gdy dorwałem instrukcję i zobaczyłem jej obszerność, zapał mi zmalał. Próbowałem ogarnąć od razu całość, co oczywiście było błędem, bo niesłusznie pomyślałem, że gra może być skomplikowana. Nic bardziej mylnego, bo zasady są nie tylko proste, ale też bardzo intuicyjne. Przykład: graliśmy pierwszą rozgrywkę przy postaci Kupca w błędny sposób i już przy drugiej stwierdziliśmy, że coś nie gra, bo jest to nielogiczne. Szybkie spojrzenie w instrukcję i rzeczywiście - zasady były trochę inne. I to jest właśnie najfajniejsze w Puerto Rico - mechanika rozgrywki jest tak logiczna jak tylko może być. Po pierwszej rozegranej grze nie ma już problemu ze spamiętaniem zasad. Do instrukcji zagląda się tylko po to, by sprawdzić dokładne działanie budynków.
Bardzo fajnym elementem rozgrywki jest posiadanie własnej wyspy, na której budujemy miasto i plantacje. Puerto Rico kojarzy mi się z wiekową grą na C64 Vermeer - ten sam klimat uprawiania plantacji i sprzedawania towarów do Europy.
Puerto Rico przeznaczone jest dla 2-5 osób i powiem szczerze, że nawet w 2 osoby gra się wyśmienicie. Piwko, kilo słonecznika, dobra muzyka i można przesiedzieć pół dnia :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz