Battle for Haditha - lub po naszemu Bitwa o Irak - to film Nicka Broomfielda opowiadający o prawdziwych wydarzeniach z 2005 roku. Podczas jednego z patroli, Marines wjeżdżają na bombę - jeden z nich ginie, dwóch zostaje ciężko rannych. W podjętej natychmiast po zabezpieczeniu strefy wybuchu akcji odwetowej, żołnierze zmarłego kolegi mordują 24 osoby, w tym kobiety i dzieci. Bezpośrednio po akcji, kapral dowodzący operacją, zostaje awansowany na sierżanta, w nagrodę za zachowanie trzeźwego myślenia i podjęte kroki, mające na celu schwytanie zamachowców. Dopiero kilka miesięcy później wychodzi na jaw prawdziwy przebieg całego zdarzenia. Nie śledzę co prawda szczegółowo doniesień z każdej akcji z Iraku, ale nawet jeżeli pewne rzeczy zostały przekoloryzowane - to istnienie takiej akcji i akt oskarżenia żołnierzy są faktem.
Film zrealizowany bez zarzutu, wszystko wygląda fachowo - co prawda akcji pokroju "Helikopter w ogniu" nie należy oczekiwać, ale też to inny rodzaj filmu. Twórcy skupiają się nie tylko na Amerykanach, żyjących w ciągłym stresie przez kolejnym zamachem na zupełnie obcym sobie terytorium. Dużo czasu poświęcone zostaje zwyczajnym irackim rodzinom, ich rozterkom związanym z zamachem. Przedstawione zostają również motywy działania zamachowców i mechanizm planowania aktu terroru.
Powiem tylko, że film ma naprawdę mocne sceny, chociaż kwestia oceny moralnej działania obu stron pozostaje otwarta. Nikt z nas, kto nie działał w sytuacjach wyższej konieczności, połączonych z tak dużym stresem, nie jest w stanie przewidzieć własnych reakcji. Chociaż pozostaje wierzyć, że samemu jest się zdolnym do trzeźwego myślenia nawet w tak trudnej chwili. W "Czasie Apokalipsy" pułkownik Kurtz (Marlon Brando) powiedział, że karanie kogoś za morderstwo w takim miejscu (Wietnam) to jak wlepianie mandatu za przekroczenie szybkości na torze Formuły 1 - ale Kurtz był szaleńcem, prawda?
Prawdą jest, że najbardziej w czasie każdego konfliktu zbrojnego obrywa ludność cywilna i obojętnie jak bardzo politycy przekonują, że tak nie jest, to zwyczajnie zawsze tak jest. Cywile jedyne co mogą robić, to czekać i mieć nadzieję, że nikt ich nie zastrzeli (co dobitnie ukazano w filmie) - z reguły jednak ich nadzieja jest płonna i giną z rąk jednej bądź drugiej strony.
I najbardziej poruszająca zostaje konkluzja żołnierza oskarżonego o mord - bycie twardym to bycie obojętnym. I chyba wiele w tym prawdy...
Polecam trailer, bo doskonale oddaje sens filmu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz