Pewien biały policjant przybywa do amerykańskiego miasta zainfekowanego wirusem. Wirus zmienia ludzi w zombie. Policjant zabija zombie - jest okej. Kilka lat później biały policjant przybywa do hiszpańskiej wioski z opętanymi mieszkańcami. Zabija Hiszpanów - jest ok. W 2008 roku, w piątej odsłonie serii Resident Evil , biały policjant ma przybyć do afrykańskiej wioski i zabijać jej mieszkańców przemienionych w zombie - jest ok? No właśnie, nie jest okej, jest rasistą. Tak przynajmniej twierdzą organizacje broniące praw mniejszości w US.
Może tak - przez serię (jedną z najlepszych serii gier w historii elektronicznej rozrywki) przewija się wielu bohaterów. Każda z gier jest w mniejszym lub większym stopniu powiązana fabularnie z poprzednią. Pojawienie się tego, a nie innego bohatera w 5 części jest więc naturalnym ciągiem fabularnym. Wszak nie wina postaci, że 10 lat temu była biała.
Fabuła umiejscowiona została tym razem w Afryce - to chyba naturalne, że w afrykańskiej wiosce mieszkają czarni ludzie, po ich opętaniu przez wirus, stają się zombie, ale nadal są czarni.
Protesty i dyskusje zaczynają się już teraz, aż boję się pomyśleć, co będzie w momencie jej wydania. W końcu do tej Afryki powinien pojechać czarny Afroamerykanin, a w zombie powinni zostać zmienieni biali mieszkańcy RPA.
Ja wiem, że w US żyje wielu rasistów i czarni mieszkańcy Ameryki muszą ciągle walczyć z dyskryminacją. Jestem całym sobą za ich walką i popieram ich w 100 procentach, ale nie doszukujmy się rasizmu w japońskiej grze, która akurat rozgrywa się w Afryce. Dosyć mamy absurdów w polityce - elektroniczna rozrywka jest dla normalnych ludzi i niech taka zostanie.
Trailer z gry:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz