Podążając za wpisem redkeya, zwanego też przez niektórych rkdeey, postanowiłem upolować film Spun. W końcu się udało i wczoraj zafundowałem sobie dosyć potężną dawkę specyficznego humoru. Film to inny i nie dla wszystkich, z przymrużeniem oka podchodzący do życia ćpunów - coś jak pamiętny Trainspotting. Co prawda fabuła o wiele mniej skomplikowana niż w filmie Boyle'a, ale zabawy równie mocno. Jedną z ról (The Cook), gra jak zwykle niezawodny Mickey Rourke - bardzo charakterystyczna postać w filmie. Zresztą równie charakterystyczny jest Eric Roberts jako The Man - kto widział film wie o co chodzi :)
Fabuła pokazuje kilka dni z życia Rossa (Jason Schwartzman), który przypadkowo zostaje kierowcą wytwórcy metamfetaminy. Ross to taki trochę życiowy nieudacznik, lubimy go, wzbudza sympatię widza, ale śmiem twierdzić, nie dlatego, że nam go żal - koleś jest zwyczajnie troszkę pokręconym, ale normalnym facetem (najnormalniejszy wśród tej całej zwariowanej bandy). Ross ma duży problem z kobietami (narkotyków nie liczę, bo w Spun nawet policjanci ćpają), ta którą kocha, ma go gdzieś; ta, z którą uprawia seks, jest mu całkowicie obojętna; a ta, z którą mógłby być szczęśliwy, przemija gdzieś tam w dali. Dobrze, że chociaż całkiem nieźle potrafi się bawić - szkoda, że musi się przy tym maksymalnie naćpać - ale przecież to nie film o drużynie harcerskiej :)
I jeszcze jeden element, muzyka wykonywana w większości przez zespół Zwan. Pasuje doskonale do klimatu filmu, świetnie wypełniając odpowiednie fragmenty. To jeden z tych filmów, o których mówimy, że można go również posłuchać, a OST nie ląduje na półce po tygodniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Hehe, ciekawie być dla kogoś inspiracją. Sam filmu nie widziałem, ale może idąc tym razem Twoim śladem kiedyś go upoluję ;)
Mnie sie podoba "redkey zwany przez niektórych rkdeey"
Dla mnie bomba :)
Przecież sama mnie nauczyłaś, jak to się wymawia/czyta :D
Ech, Ja Was oboje chyba muszę nauczyć ;)
Prześlij komentarz