wtorek, 1 lipca 2008

krzyżacki poker

Jakiś czas temu pisałem o historii alternatywnej w grze Resistance: Fall of Man. Ostatnio, przez program lojalnościowy firmy Cenega - Kompania Graczy - trafiłem na książkę Dariusza Spychalskiego "Krzyżacki poker".

Może najpierw jedna sprawa, która zaskoczyła mnie negatywnie w tym całym interesie z Cenega. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, w której musiałem za przedmiot z programu lojalnościowego zapłacić za pobraniem za przesyłkę. Oczywiście nie miałem gotówki w domu, więc dopiero dzień później odebrałem książkę na poczcie - nigdzie podczas zamawiania nie było na ten temat wyraźniej informacji. Ja nie wiem, ale czy nie można zrobić zwyczajnie droższych nagród i wliczać jakoś te koszta wysyłki w cenę produktu? Innym jakoś się to udaje i nikt nie narzeka.

"Krzyżacki poker" przedstawia dosyć ciekawą wersję historii - przynajmniej z naszego polskiego punktu widzenia. Rzecz dzieje się w Europie i Afryce w latach 50 XX wieku; ale w czasach znacznie odmiennych od tych nam znanych. Rzeczpospolita jest potężnym europejskim mocarstwem, Państwo Zakonu Krzyżackiego nadal istnieje, a taka chociażby Irlandia jest zacofanym kalifatem. Fabuła powieści krąży wokół starań Zakonu Krzyżackiego uzależniania się spod wpływów Rzeczpospolitej.

Powieść jest dwutomowa i została wydana nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Przeglądając stronę wydawnictwa mogę stwierdzić z przekonaniem, że grafików mają niezłych - szczególnej uwadze polecam tapety na pulpit.

Powieść czyta się bardzo szybko - to taki lekki język ogniskowego gawędziarza. Akcja często przeskakuje z miejsca na miejsce, pokazując wydarzenia z różnego punktu widzenia. Krzyżacy nie stanowią tła dla pisania o "Wielkiej Polsce" - mają wyraźne nakreślone powody działania, które usprawiedliwiają ich czyny. Fabuła zagęszcza się z rozdziału na rozdział, co jedynie podkręca chęć dalszego zagłębiania się w lekturę. W zasadzie, gdyby nie brak czasu, pochłonąłbym tę powieść w możliwie najkrótszym czasie :)

Polecam miłośnikom podobnej literatury - mamy letni okres, więc do pociągu i na wakacje w sam raz. Zresztą na "nie-wakacje" też polecam :)

10 komentarzy:

shela pisze...

hmmm ...byłem zawsze ciekawy tej ksiazki ... jakos nie mialem kasy na kupno, ale chyba poszukam jej po sklepach
(nie mam tyle punktow na koncie kompanii :P)

zreszta ostatnio sie zacofalem jesli chodzi o slowo drukowane :P

Ela Wolny pisze...

No i co, gdzie założyłeś bloga? Na jakim portalu?
Obiecywałeś, że na Camp bloxa się jakoś choćby jako kierowca i co? :)
Jajeczko. My już po.

TOMO pisze...

shela: ja też zacofany i gdyby nie KG nigdy pewnie tej książki bym nie odkrył.

cito1: ja ostatnio zalatany, no żałuje, że nie byłem, za słabo szturchałaś na tym blipie :)

Ela Wolny pisze...

Nie tacy zalatani bez szturchania byli, bloxa nie lubisz, ot co!

TOMO pisze...

I się wydało... A Ty spać idź już :)

Ela Wolny pisze...

Kas ja dopiero wstałam, oduczyli mnie na tym maratonie normalnie spać :)
Czy ja chwaliłam ten system powiadamiania o komentarzach? Super jest.

Ela Wolny pisze...

Zanim mnie stąd wyrzucisz...

Przeczytałam o "Krzyżackim pokerze", bo na Tym są foty spod Grunwaldu i chciałam nawiązać.
Co mi się rzuciło na starcze oczy - pięknie piszesz. Lekko się czyta, płynie wręcz, bo zdania współgrają płynnie ze sobą.
Widać, że humanista z krwi i kości.
I wiesz co?
Zauważyłam pewną zależność: programista pisze wiersze, limeryki, biegły sądowy inżynier budowlany to literat a Ty te gry.
Czy to nie jest tak, że szukamy równowagi w przyrodzie i by nie dać się zwariować wyrównujemy poziom oleju w głowie niczym w naczynkach połączonych właśnie stricte inną dziedziną hobby?

Dla własnej, złośliwej satysfakcji powiem, że w drugim akapicie jest literóweczka :) a tu chyba wkradło się przekłamanie:

- Fabuła powieści krąży wokół starań Zakonu Krzyżackiego uzależniania się spod wpływów Rzeczpospolitej.

:P

Pozdrawiam serdecznie i gorąco, jak zawsze na przyjaznym portalu gazeta.pl

TOMO pisze...

Foty widział :) A wyrównywanie? Ja tam wolę sobie myśleć, że właśnie jako humanistę pochłania mnie mnogość różnorakich zainteresowań, bo Ty nie masz pojęcia o ilu rzeczach ja tu nie piszę - może założę drugie tym, żeby o tym też pisać. Tylko, że drugie to już nie pierwsze i znaczenia nie ma żadnego :)

PS: Literóweczki nadają smak życiu :P

G.pl jest przyjazna, a G.com zdobywa władzę nad światem :)

Ela Wolny pisze...

Właśnie, może byś coś doradził czy G.com lepsze od wordpressa? Czy w ogóle jest to porównywalne? Jakby ewakuujemy się z przyjaznego i szukamy przytułku...

TOMO pisze...

Zupełnie subiektywnie to nie lubię wordpressa, ale ma jeden plus - trzymasz na swoim serwerze i robisz kopie zapasowe. G.com jest tym czego potrzebuję, czyli prostota i zero zmartwień, funkcjonalność - gorzej jak coś im padnie, wtedy chyba zonk :) Z drugiej strony, czy w G.com może coś paść? :)