środa, 20 maja 2009

nowe hobby - modele :) Sd Kfz 124 Wespe

Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować - ja tam nie wiem, ale umiar w próbowaniu wydaje się wskazany, żeby nie wyglądać potem jak brązowe zasłony na tle zielonych (patrz Alternatywy 4). 2 miesiące temu chciałem nauczyć się grać na gitarze, ale jak policzyłem koszta sensownej gitary, to wyszło, że lepiej kupić używanego eteka 2 (to taki fajniejszy marker paintballowy). W każdym bądź razie, trzeba też czasem umieć w życiu z czegoś zrezygnować niestety. Szukając dalej czegoś nowego natknąłem się na modele pojazdów wojskowych, a że WWII lubię bardzo, to padło na ten okres historyczny.

Nie znam się jeszcze w temacie, więc na początek kupiłem model firmy Revell Sd Kfz 124 Wespe. Co do samego modelu - niestety, niektóre części odlane są niedokładnie i brakuje szczegółów - co chociażby widać po modelach żołnierzy. Revell to raczej budżetówka - na następny model wybiorę coś lepszego, chociaż fakt faktem, że na początek (bo parę błędów popełniłem) nadaje się w sam raz.

Niemieckie działa samobieżne Wespe (Osa) powstały w 1942 roku (spotkałem się też z informacjami o 1943 roku) w fabryce FAMO w Warszawie. Zbudowane zostały na bazie czołgu PzKpfw II. Osy zostały wyposażone w haubicę 105 mm. Dzięki swojej mobilności mogły stanowić skuteczne wsparcie ogniowe podczas szybkich ataków wojsk pancernych. Sd Kfz 124 przeszły chrzest bojowy w 1943 roku na froncie wschodnim - okazały się na tyle udaną konstrukcją, że z rozkazu Hitlera zaprzestano produkcji innych czołgów na bazie PzKpfw II na rzecz Os. W sumie wyprodukowano prawie 700 sztuk do czasu utraty fabryki w 1944 roku. Załoga składała się z kierowcy, dowódcy i trzech strzelców obsługujących działo. W takim układzie pojazd mógł przewozić 40 pocisków. (Nie jestem historykiem, cała wiedza z netu i ulotki z modelu).

A tak to wygląda po złożeniu. Wybrałem oznaczenia i maskowanie XXI Dywizji Pancernej Afrika Korps.



czwartek, 26 lutego 2009

harleyowo - czyli The Lost and Damned oraz Sons of Anarchy

Jakoś tak, na kilka dni przed premierą The Lost and Damned obejrzałem serial Sons of Anarchy, który wprowadził mnie w świat gangów motocyklowych. Podobno realia przedstawione w serialu dosyć dobrze oddają autentyczne życie harleyowych braci. Serial daje radę i jest chyba dla mnie największym odkryciem serialowym ostatniego czasu, bo jakaś taka posucha się zrobiła na dobre pomysły. Poza dwoma czy trzema momentami, kiedy banda 20 chłopa strzela do siebie z odległości 50 metrów i nikt nie ginie, reszta jest jak najbardziej okej. Fabuła wciąga od pierwszego odcinka i trzyma w napięciu do samego końca (w tym wypadku do odcinka 13). W zasadzie pewne już jest to, że pojawi się kolejny sezon - mam nadzieję, że poziom serialu zostanie utrzymany, jak chociażby to było w Deadwood czy Rodzinie Soprano.

No dobra, to o czym to Sons of Anarchy? Mamy gang motocyklowy, którego głównym zajęciem jest handel bronią. Mamy całą plejadę oryginalnych postaci - tam naprawdę nie ma słabych, nudnych i bezbarwnych bohaterów i chociażby już za to gratulacje dla twórców. Mamy ciekawą fabułę, która przeciąga nas przez skomplikowane relacje między bohaterami, historię klubu i dwie ścieżki jego rozwoju. W zasadzie nie znalazłem w całej fabule wątku słabego, czy też takiego, na którym przysypiam, jak to często dzieje się w niektórych serialach. No i... w jednej z głównej ról oglądamy Rona Perlmana.

Sons of Anarchy trailer:



Tak podkręcony światkiem harleyowców, zostałem niemalże wessany klimatem pierwszego dodatku do GTA IV - The Lost and Damned. Specjalnie dla dodatku sprzedałem GTA w wersji na PS3 i kupiłem wersję na Xboxa360 - Microsoft miał jednak całkiem niezły pomysł płacąc 50 mln baksów za wyłączność DLC dla Xboxa. Chyba nikt nie spodziewał się, że zwykłe DLC będzie tak naprawdę osobną, wielką grą. Mamy, co prawda to samo miasto, ale mamy też nowych bohaterów, nową ścieżkę fabularną, nowe misje. 1600 punktów, czyli jakieś 75-85 złotych, jakie trzeba wyłożyć na The Lost and Damned to naprawdę niewiele za tak rozbudowaną grę, więc można odpuścić sobie narzekania, że czemu tak drogo za dodatek. Jeżeli kolejny dodatek będzie równie rozbudowany, to kolejnego zakupu również dokonam w dniu premiery. Zresztą tak samo zrobiłem z pełną wersją - pan w Empiku dopiero wystawiał gry w gablotce :D

Niesamowitą radochę - dla osób, który ukończyły pełną wersję - są misje, w których spotyka się znane już postacie, z Nico Belliciem na czele. Mamy wrażenie, że spotykamy starych znajomych, w zasadzie to przecież są nasi starzy znajomi :)

GTA4: The Lost and Damned trailer:



Z czystym sumieniem polecam zarówno grę jak i serial - najlepiej pochłaniać je jednocześnie, uzupełniają się perfekcyjnie :)

wtorek, 10 lutego 2009

Polygamia.pl - co tam się złego dzieje?

Pamiętam jak Polygamia powstawała - grupka kumpli z Xbox Live! postanowiło tworzyć bloga o konsolach. Nie dam sobie głowy uciąć, ale ich scalenie nastąpiło pewnie w dużej mierze dzięki Rainbow Six Vegas :) Weszli w niszę, której u nas nie było - dojrzali gracze, piszący z pasją o swoim konsolowym hobby.

No i tak sobie działali, rozwijali się z każdym miesiącem, ich posty były dla mnie wyznacznikiem dobrego serwisu o grach i źródłem wiedzy. W zasadzie czytałem każdego posta, bo każdy był ciekawy. No właśnie, każdy był o czymś i każdy był ciekawy. I tu nagle coś się zaczęło psuć.

Bo coraz częściej, posty były pisane na siłę, niestety. Nie wiem czy to jakiś odgórny przykaz był, czy ogólnie taką przyjęli strategię działania, ale Polygamia dosłownie zalewana jest postami bez treści, nudnymi, których czytanie powoli staje się stratą czasu. Nie wiem, czemu tak na siłę dążą do ilości, a czemu odchodzą od jakości. Nadal czytam Polygamię, bo jestem ich stałym fanem i chciałbym, żeby serwis rozwijał się w dobrym kierunku - moim skromnym zdaniem, obecne założenia ich działalności powinny być zrewidowane. Tak jak poprzednio, grupka kumpli powinna usiąść razem i zastanowić się, co jest nie tak.

Nie wiem, czy to postawienie na ilość ma związek ze sprzedaniem serwisu Gazecie - może. Poziom Gazety i jej subserwisów drastycznie spada i to znacznie poniżej Onetowych newsów - być może to jakaś konieczność dostosowania się do ogółu? No i zauważam jedną rzecz, że Piotr Toread Gnyp jako jedyny pojawia się w PolyTV - warto też przepchnąć tam innych, starych "polygamistów" - myślę, że jest w tej ekipie kilka medialnych osób, które warto wypromować.

To tyle, trzymam kciuki za Polygamię, za jej rozwój i powrót do źródeł. Szkoda, że przeszli pod Gazetą, być może decyzja była przedwczesna, ale jeżeli to już się stało... mam nadzieję, że będą potrafić jak najlepiej wykorzystać nowe możliwości. Powodzenia chłopaki i być może jakieś dziewczyny w przyszłości :)

poniedziałek, 9 lutego 2009

back to Live!

No długo długo nic nie pisałem, ale zostałem "szturchnięty" na blipie przez cito i chociaż blipa już nie używam, to "szturchnięcie" było motywujące :)
No to jedziemy - back to Live! oznacza oczywiście powrót do Xbox Live!

Jakoś tak znudziło mi się samotne granie na PS3 - a jak wszyscy wiemy online na tej konsoli jest dosyć toporny. W zasadzie jedyna gra, która ma w miarę dobry online to Unreal Tournament 3 - wciągnął mnie na bardzo długo i nadal czasem pogram.

No tak, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc mimo braku polskiego legalnego online, powróciłem na moje nielegalne brytyjskie konto, zakupiłem abonament i... znowu wpadłem po uszy.

Mogę powiedzieć jedno, Xbox Live! to najlepszy możliwy online - prostota i funkcje tak oczywiste, że aż się wydaje dlaczego online na PS3 jest tak toporny, a na PC tak rozczłonkowany i utrudniający życie. Łączenie się w mecze z przyjaciółmi, zapraszanie znajomych, komunikacja głosowa - wszystko uruchamiane w dowolnym momencie z praktycznie każdego poziomu menu konsoli i każdej gry - usability wręcz masakryczne.

Oczywiście to wszystko kosztuje, ale ja się przekonałem już po raz kolejny, że "jak coś jest za darmo, to z reguły jest do dupy". Powiedzenie pasuje idealnie do innego, równie staropolskiego, "nie stać nas, by kupować gówna". :)

A w co gram? - Rainbow Six Vegas 2, pierwsza część zatrzymała mnie na online przez 8 miesięcy, w drugą myślę, że też pogram długo. Odświeżyłem Halo 3 - ściągnąłem nowe mapy, chociaż na starych ta gra cały czas jest niesamowita. No i rozrywkowo, z żoną pogrywam w Bombermana - gra z czasów Amigi z odświeżoną grafiką i oczywiście onlinem do 8 osób. Szkoda tylko, że każdy gracz z danej konsoli musi mieć wykupiony abonament - no ale jak już pisałem: jak coś jest za darmo...

W marcu konieczny zakup to oczywiście Halo Wars - premiera już 27 lutego - RTS w świecie Halo, po demie widać już, że szykuje się nietuzinkowa gra, chociaż z oceną ostateczną poczekam do pełnej wersji.

I to tyle, tak naprawdę na Xboxa360 wystarczy mieć kilka ulubionych gier, abonament Gold na Xbox Live! i można się bawić całymi miesiącami. Jeszcze tylko Microsoft niech da pełny legal dla Polaków i będzie git.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Zbrojownia 21.12.08 i 4.01.09

Zbrojownia to jedna z lepszych miejscówek paintballowych na jakich miałem przyjemność grać. Kilka sporych budynków położonych w lesie, naturalnie zniszczonych tworzy niesamowity klimat. Dodając do tego W.L.K.P. czyli Wielkopolskie Leśne Kluby Paintballowe, otrzymujemy najlepszą możliwą grę :)

Kilka fotek z ostatnich bitew - niestety mój aparat dogorywał, więc jakość i ilość słaba.







W tym miejscu aparat padł całkowicie i zrobił różowy śnieg :D