środa, 26 września 2007

Deadwood

Deadwood to miasteczko w Południowej Dakocie, Deadwood to również nazwa serialu. I właśnie o serialu chciałem napisać, bo to jeden z najlepszych westernów jakie miałem przyjemność oglądać.

Zawsze przyzwyczajony byłem, że konwencja serialowa narzuca twórcom pewne ograniczenia związane z brutalnością, moralnością i ogólnie przyjętą zasadą poprawności politycznej. Tak myślałem, dopóki nie obejrzałem Deadwood. Nie wiem jak wiele jest seriali, chyba wcale, lub prawie wcale, gdzie trudno znaleźć głównego bohatera bez skazy, gdzie rynsztok jest rynsztokiem, a wszelkie sceny są przesiąknięte naturalizmem. Jeżeli ktoś chce zachować mityczny obraz Dzikiego Zachodu znany z filmów Johna Wayne'a, powinien Deadwood ominąć szerokim łukiem, bo ta mityczna kraina została obrzucona błotem i fekaliami - dosłownie.

Serial (3 sezony) nakręcony został dla telewizji HBO w latach 2004-2006. Aukcja rozgrywa się w miasteczku, w zasadzie w obozie poszukiwaczy złota w górach Black Hills, w latach 1876-1877. Deadwood jest ważnym miejscem nie tylko ze względu na złoto odkryte na pobliskich terenach - to także miejsce rozgrywek politycznych. Obszar Południowej Dakoty ma dopiero zostać włączony do US - z tego względu ścierają się tam różne interesy wszelkiej maści skorumpowanych polityków, którzy we władzach przyszłego stanu widzą swoich ludzi.

Jedną z najciekawszych cech serialu jest wplecenie w jego fabułę prawdziwych wydarzeń i prawdziwych postaci - również jako głównych bohaterów. W pierwszym sezonie pojawia się Dziki Bill Hickok, który zginął właśnie w Deadwood podczas partii pokera. Dziki Bill przez całe życie, grając w pokera, zawsze zajmował miejsce w rogu, by widzieć wejście i całą salę. Pechowego dnia, z braku miejsca usiadł plecami do drzwi. Zginął podstępnie zastrzelony - w ręku trzymał parę asów i ósemek, kombinacja która od tamtego czasu nazwana została Dead Man's Hand. Całe zdarzenie zostało świetnie wplecione w fabułę serialu - a to tylko jeden przykład. W kolejnych sezonach pojawia się chociażby słynna agencja detektywistyczna Pinkertona, której sposób działania w tamtych czasach przypominał bardziej mafię z lat 30 XX wieku - przynajmniej jeżeli chodzi o rozprawianie się ze związkami zawodowymi wśród pracowników wielkich biznesmenów. Agencja zostaje wynajęta przez George'a Hearsta (postać autentyczna) do obrony jego interesów w Deadwood.

Do plejady najważniejszych autentycznych postaci, które pojawiają się w serialu, dodałbym: Setha Bullocka (szeryf Deadwood), Calamity Jane (przyjaciółka Dzikiego Billa, występowała później w rewii Buffalo Billa), Al Swearengen (alfons, właściciel saloonu Gem, jeden z bogatszych i bardziej wpływowych ludzi w Deadwood), Wyatt Earp (chyba nie muszę pisać kim był?), Charlie Utter (bliski przyjaciel Dzikiego Billa).

Deadwood jest brutalny, brutalny językiem, przemocą i seksem. Tam nikt nie kieruje się wielkimi wartościami, każdy zwyczajnie próbuje przeżyć w brutalnym świecie. W Deadwood nawet Wyatt Earp nie jest uczciwy. W zasadzie najbliżej pozytywnego bohatera jest Seth Bullock, najbliżej...

I po co to wszystko? Może po to, by oglądając Deadwood mieć wrażenie, że patrzymy na prawdziwych ludzi, prawdziwych pionierów Dzikiego Zachodu, prawdziwy świat, bez upiększeń i szlachetności wyuczonej na westernach z lat 50-70 XX wieku. Nie ukrywajmy, że świat nigdy nie był sprawiedliwy, a w świecie Dzikiego Zachodu trudno szukać zasad i moralności współczesnego człowieka. Poza tym, pamiętajmy, że Deadwood to miejsce ogarnięte gorączką złota, miejsce, które przyciąga największa ilość szumowin, a znacznie mniejszą tych uczciwych, którzy gubią się gdzieś wśród tego całego zła.

Polecam gorąco ten serial, bo to coś większego i mądrzejszego od przeciętnych produkcji serialowych i kinowych zresztą też. Poza tym, zawsze to zaczątek do poznania kawałka historii US, bez upiększeń i naciągania.


5 komentarzy:

Ela Wolny pisze...

Tu łatwiej zrozumieć wpis, bo ten opis:

"Zawsze przyzwyczajony byłem, że konwencja serialowa narzuca twórcom pewne ograniczenia związane z brutalnością, moralnością i ogólnie przyjętą zasadą poprawności politycznej. Tak myślałem, dopóki nie obejrzałem Deadwood. Nie wiem jak wiele jest seriali, chyba wcale, lub prawie wcale, gdzie trudno znaleźć głównego bohatera bez skazy, gdzie rynsztok jest rynsztokiem, a wszelkie sceny są przesiąknięte naturalizmem. Jeżeli ktoś chce zachować mityczny obraz Dzikiego Zachodu znany z filmów Johna Wayne'a, powinien Deadwood ominąć szerokim łukiem, bo ta mityczna kraina została obrzucona błotem i fekaliami - dosłownie."

Majstersztyk zachęcający dogłębnie.
Ładnie piszesz.

TOMO pisze...

A dziękuję, miłe słowa:)

Zdzichu pisze...

Właśnie śledzę na AXN-ie umila mi każdą niedzielę. Dirty cocksucker bitch

TOMO pisze...

Hehehe, cocksucker to chyba najczęstsze słowo w tym filmie :D Na AXN złagodzili tłumaczenie trochę :)

Zdzichu pisze...

No, złagodzili. Jednak jak ktoś zna angielski to wie jaki szlam spod lektora wypływa ;)