czwartek, 26 lutego 2009

harleyowo - czyli The Lost and Damned oraz Sons of Anarchy

Jakoś tak, na kilka dni przed premierą The Lost and Damned obejrzałem serial Sons of Anarchy, który wprowadził mnie w świat gangów motocyklowych. Podobno realia przedstawione w serialu dosyć dobrze oddają autentyczne życie harleyowych braci. Serial daje radę i jest chyba dla mnie największym odkryciem serialowym ostatniego czasu, bo jakaś taka posucha się zrobiła na dobre pomysły. Poza dwoma czy trzema momentami, kiedy banda 20 chłopa strzela do siebie z odległości 50 metrów i nikt nie ginie, reszta jest jak najbardziej okej. Fabuła wciąga od pierwszego odcinka i trzyma w napięciu do samego końca (w tym wypadku do odcinka 13). W zasadzie pewne już jest to, że pojawi się kolejny sezon - mam nadzieję, że poziom serialu zostanie utrzymany, jak chociażby to było w Deadwood czy Rodzinie Soprano.

No dobra, to o czym to Sons of Anarchy? Mamy gang motocyklowy, którego głównym zajęciem jest handel bronią. Mamy całą plejadę oryginalnych postaci - tam naprawdę nie ma słabych, nudnych i bezbarwnych bohaterów i chociażby już za to gratulacje dla twórców. Mamy ciekawą fabułę, która przeciąga nas przez skomplikowane relacje między bohaterami, historię klubu i dwie ścieżki jego rozwoju. W zasadzie nie znalazłem w całej fabule wątku słabego, czy też takiego, na którym przysypiam, jak to często dzieje się w niektórych serialach. No i... w jednej z głównej ról oglądamy Rona Perlmana.

Sons of Anarchy trailer:



Tak podkręcony światkiem harleyowców, zostałem niemalże wessany klimatem pierwszego dodatku do GTA IV - The Lost and Damned. Specjalnie dla dodatku sprzedałem GTA w wersji na PS3 i kupiłem wersję na Xboxa360 - Microsoft miał jednak całkiem niezły pomysł płacąc 50 mln baksów za wyłączność DLC dla Xboxa. Chyba nikt nie spodziewał się, że zwykłe DLC będzie tak naprawdę osobną, wielką grą. Mamy, co prawda to samo miasto, ale mamy też nowych bohaterów, nową ścieżkę fabularną, nowe misje. 1600 punktów, czyli jakieś 75-85 złotych, jakie trzeba wyłożyć na The Lost and Damned to naprawdę niewiele za tak rozbudowaną grę, więc można odpuścić sobie narzekania, że czemu tak drogo za dodatek. Jeżeli kolejny dodatek będzie równie rozbudowany, to kolejnego zakupu również dokonam w dniu premiery. Zresztą tak samo zrobiłem z pełną wersją - pan w Empiku dopiero wystawiał gry w gablotce :D

Niesamowitą radochę - dla osób, który ukończyły pełną wersję - są misje, w których spotyka się znane już postacie, z Nico Belliciem na czele. Mamy wrażenie, że spotykamy starych znajomych, w zasadzie to przecież są nasi starzy znajomi :)

GTA4: The Lost and Damned trailer:



Z czystym sumieniem polecam zarówno grę jak i serial - najlepiej pochłaniać je jednocześnie, uzupełniają się perfekcyjnie :)

1 komentarz:

Ela Wolny pisze...

Dziś dzień chłopca?
Zdumiewasz mnie tą pasją do gier nieustannie... :D