czwartek, 20 grudnia 2007

Call of Duty 4

Ta gra została już zrecenzowana na różne sposoby na wielu serwisach, więc tylko krótko moje wrażenia. Wczoraj odpaliłem wersję na Xboxa360. Zacząłem od singla i... no właśnie, ładna grafika, ale poza tym, to jakoś nic nowego nie widzę. W zasadzie po Rainbow Six, po Halo 3 to rozgrywka trochę na zasadzie - "ale to już było". Przeszedłem 4 misje i jakoś nie chciało mi się męczyć dalej. To jest tak, że to świetna gra w singlu, ale swoje skrzydła rozwija gdzie indziej. Fajne są tzw. easter eggs - czyli nawiązania w grze do rzeczywistości, głównie znanych dzieł kultury popularnej. Mamy żołnierza, który wyciągając shotguna posługuje się tekstem Hicksa z filmu Aliens Jamesa Camerona. Jedna z misji została nazwana tekstem wypowiadanym przez pułkownika Kilgore'a z Czasu Apokalipsy Coppoli - Charlie Don't Surf - i tak jak słynna scena w filmie, zaczyna się pacyfikacją wybrzeża przez eskadrę śmigłowców.

Dobra, wyłączyłem singla, bo mnie zaczął męczyć i odpaliłem multiplayer na Xbox Live! No właśnie, ta gra mogłaby nie mieć singla, bo multiplayer wypada smakowo :) Przede wszystkim, świetne jest to, że za każdą walkę zdobywamy doświadczenie, które z kolei przekłada się na zdobywane bronie i.. umiejętności. Możemy utworzyć sobie kilka klas, z różnym uzbrojeniem i wybranymi umiejętnościami. Dla przykładu - jedną z umiejętności (perk) jest możliwość oddania kilku strzałów z pistoletu w ostatnim tchnieniu po otrzymaniu śmiertelnej serii. Przydatne to bardzo, bo raz, że punkty za zabicie z takiej pozycji są liczone podwójnie, a dwa, że fajnie zastrzelić tego, co nas zastrzelił :)

Rozgrywka jest szybsza niż np. w przypadku Rainbow Six, ale też to trochę inna gra, bez możliwości przylegania do ścian. Ogólnie, multiplayer tak, jak najbardziej, ale single moim zdaniem dużo stracił odejściem od klimatów WWII. Coś mi się wydaje, że nie tylko moim zdaniem, bo chodzą słuchy, że Call of Duty 5 ma rozgrywać się ponownie podczas tego największego konfliktu XX wieku.

Wiem, że multiplayer tej gry wciągnie mnie na długo i myślę, że nikt, kto kupi Call of Duty 4 z tym nastawieniem, nie będzie żałował. Bo gdyby został tam sam single... W każdym bądź razie, zapraszam maniaków wirtualnego mordowania do wspólnych rozgrywek, te święta będą ciekawe :)

PS. Ja wiem, że Jozin z Bazin nie ma nic wspólnego z Call of Duty 4, ale dzisiaj mam taki humor i ta piosenka za mną łazi cały czas, a raczej jej wizualna strona i brodaty balet:D



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Też nie ma jemioły ani jołki?
Co z wami chłopy?
Wszystkiego co sobie zamarzysz Tomo, spokoju, pogody ducha, zadowolenia osobistego i sukcesów w pracy :*
ps.
Co to wege bigos?
Poznańska kapusta wigilijna?

TOMO pisze...

To taki mój prywatny specjał, co ważne, mięsożercy nie wiedzą, że jest bez mięsa, póki im nie powiem :) No pyszny jest :) Będziesz w okolicach to zapraszam :)

Ela Wolny pisze...

Znam jednego niemięsożercę co na dźwięk "bigos" mówi od razu ohyda, ciekawe co by rzekł na Twój.
ps.
Nagła zmiana planów przez mój pysk, zamiast morza będzie Wisła, trzy dni na Malince.
Kiedyś z zaproszenia skorzystam, nigdy nie byłam w Poznaniu, poza tym mam tam kilku znajomych więc może wartałoby jakieś mini wczasy na parę dni na Euroczek wymyśleć. Euroczek, który uwielbiam i stale na nim gdzieś jeżdżę.