Co jakiś czas próbuję zachęcić do różnych seriali i wydaje mi się, że do tej pory podawałem tytuły, które mogą spodobać się każdemu lub przynajmniej większości. Stargate SG-1 to zupełnie inny rodzaj serialu, nie spodoba się każdemu, ale jak już się spodoba, to uwielbiać go nie sposób. I co więcej, jak się spodoba, to czeka nas prawdziwa uczta - ponad 200 odcinków plus spin-offy.
Stargate SG-1 powstał na bazie filmu Stargate (1994) z Kurtem Russellem i Jamesem Spaderem w reżyserii Rolanda Emmericha. W dużym skrócie, naukowcy/wojsko odkrywa tajemniczy pierścień, po kilkudziesięciu latach badań, okazuje się, że jest to portal pozwalający załamać czasoprzestrzeń i w ciągu kilku sekund przenieść się w oddalone planety galaktyki. Zasada działania jest prosta, znacznie bardziej od nas rozwinięta cywilizacja, stworzyła w galaktyce sieć Gwiezdnych Wrót. Przy pomocy ogromnych pokładów energii, należy wprowadzić odpowiedni adres (poprzez obroty pierścienia) składający się z 7 symboli i w ten sposób aktywować Wrota na innej planecie. Naukowcom udaje się wprowadzić jeden z adresów i przenoszą się na planetę pokroju starożytnego Egiptu. Władcą planety okazuje się przedstawiciel obcej rasy - bóg Ra. Rasa wykorzystuje mniej rozwinięte cywilizacje jako niewolników do pracy w kopalniach. Oczywiście nawiązuje się walka, ale generalnie wszystko kończy się w hollywoodzkim stylu. Dobry, sprawnie zrealizowany film.
W 1997 roku na platformie Showtime ukazał się pierwszy odcinek serialu Stargate SG-1 nakręconego na podstawie filmu. Pilot serialu pokazuje nam zamkniętą tajną bazę z nieaktywnymi wrotami - program badań ze względów bezpieczeństwa został wstrzymany, a wrota na drugiej planecie zasypane. Jak się okazuje, wrota na planecie Ra nie były jedyne, wychodzi na jaw cała sieć komunikacyjna obcej rasy. Ziemia znajduje się w ciągłym zagrożeniu atakiem ze strony obcej rasy, która szuka zemsty za zniszczenie boga Ra. Wkrótce powstaje StarGateCommand (SGC) i 4-osobowe drużyny podróżujące po licznych planetach.
Głównymi bohaterami serialu są członkowie drużyny SG-1 dowodzonej przez Jacka O'Neill'a (Richard Dean Anderson). W skład SG-1 wchodzą także: archeolog Daniel Jackson (Michael Shanks), naukowiec Samantha Carter (Amanda Tapping) i były wojownik obcej rasy Teal'c (Christopher Judge). Bedgajsów gra obca, pasożytnicza rasa Goa'uld. Goa'uld'owie to pasożyty, które po dostaniu się do ciała ofiary oplatają jego rdzeń kręgowy i przejmują całkowitą kontrolę nad ofiarą. By uniknąć bratobójczych walk (w końcu każdy uważa się za boga, stąd wysokie ego i chęć panowania nad pozostałymi) stworzyli coś na kształt przymierza, dowodzonego przez Władców Systemu (System Lords). To oni posiadają największą władzę i stanowią ogromne zagrożenie dla naszej planety. Tyle wstępnej fabuły.
W przeważającej liczbie odcinków drużyna trafia na jakąś planetę i rozwiązuje powstałe tam problemy. Na większości planet spotykają przedstawicieli rodzaju ludzkiego - Goa'uld'owie potrzebowali niewolników na swoich planetach, a Ziemia stanowiła dla nich darmowe i niewyczerpane źródło siły roboczej. Do pilnowania swoich interesów używali wojowników Jaffa (Ci nosili larwę Goa'uld'a w swoim brzuchu). Zakrętów fabuły, postaci, ras jest znacznie więcej - z czasem historia robi się coraz bardziej rozbudowana, a SGC zaczyna być znaczącym graczem w międzygalaktycznej polityce.
W sumie postało 10 sezonów Stargate SG-1, do tego należy zaliczyć spin-offy: Stargate Atlantis (obecnie 4 sezon), Stargate Infinity (1 sezon) oraz powstający Stargate Universe (premiera w 2008 roku). Serial zgromadził miliony fanów na całym świecie - bo ze Stargate jest tak, że albo się ten serial kocha albo nienawidzi. Ja ten serial uwielbiam, ale oczywiście świadomy jestem, że pierwsze sezony są trochę archaiczne i pachną wczesnym Polsatem - nie chodzi mi tutaj nawet o efekty, ale bardziej o infantylne zakręty fabuły i uproszczenia. Staram się jednak patrzeć na te gorsze odcinki jak na część historii lepszej i większej. Zresztą pamiętajmy, że w roku 1997 nie było jeszcze takich seriali jak Lost czy Prison Break, które na dobrą sprawę zmieniły sposób patrzenia i tworzenia popularnych TV Shows.
Stargate SG-1 to przede wszystkim świetna przygoda SF, warto się w tym serialu zakochać, bo nawet bez spin-offów czeka nas ogromna filmowa uczta. Według mnie, każdy fan filmów i seriali SF powinien spróbować podejść do tego tytułu. Może go odrzuci już po pierwszym odcinki, a może wsiąknie w ten świat jak ja i parę milionów innych fanów.
Na koniec świetny moim zdaniem trailer - co prawda więcej w nim ujęć z ostatnim sezonów, ale w żaden sposób nie zdradzają fabuły. Polecam:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
bardzo fajny serial ... kiedy mialem okazje to ogladalem ... niestety nie mam ciaglosci fabuly, a nie widzialem, zeby mozna bylo go nabyc (wszystkie sezony) po rozsadnej cenie :)
raczej ogladalem na wyrywki ...niemniej jednak wpominam go milo ... jeden z niewielu seriali, jakie zdolaly mnie przykuc do telewizora
No niestety, w Polsce można zapomnieć o normalnej cenie za taki serial. Szkoda, że nie mamy jeszcze oficjalnego polskiego wydania.
znalazlem cala kolekcje na amazonie ... ale cena razem z przesylka jest iscie zaporowa :/
moze kiedys ...
i w takim wypadku przykro mi to pisac ale zostaje nam..torrent tam sa wszystkie seriale PL ehh gdyby tylko POLAND zainteresowala sie wydaniem tego pl ale z napisami bo lektor by zabil caly charakter serialu i legal dvd w rozsadnej cenie bylbym pierwszy w kolejce...
Prześlij komentarz