czwartek, 9 sierpnia 2007

Achievements czyli What We Are Fighting For

Microsoft wprowadzając na rynek konsolę Xbox360 wymyślił nową rzecz - achievements, a wraz z nimi gamerscores. Dla niewtajemniczonych krótkie wytłumaczenie. Każda gra ma określoną ilość achievementów (osiągnięć) i gamerscores (punktów) do zdobycia. Jeżeli np. przejdziecie całą grę otrzymujecie powiedzmy 50 punktów, jak całą grę w trybie hard, np. 100 punktów, jeżeli zabijecie 10 tysięcy wrogów, kolejne punkty. Każde osiągnięcie nagradzane jest jakąś tam ilością punktów. Punkty widoczne są na karcie gracza - moje możecie zobaczyć w ramce z prawej strony. Oczywiście im dane osiągnięcie trudniejsze, tym więcej punktów do zgarnięcia. Wg mnie, najtrudniej zdobyć achievementy za grę online - trzeba być czasem naprawdę dobrym, by zaliczyć grę na 100 procent pod tym względem.

No dobra, ale po co te punkty? Przede wszystkim osiągnięcia są motywacją dla graczy. Ile razy mieliście tak, że przeszliście dany tytuł za 200 zeta i nie chciało Wam się dalej grać - szczególnie jeżeli nie posiadał trybu online? Brakowało motywacji do dalszej gry? No właśnie, a teraz wchodzicie w listę osiągnięć i co my tu mamy? Np przejście misji wyłącznie z pistoletem; albo używanie wyłącznie melee weapon. I proszę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, bawicie się dalej tytułem, który normalnie poszedłby na półkę.

No dobra, jest motywacja, co jeszcze? Do tej pory mogliśmy się chwalić przejściem jakiejś gry tylko przed kumplami, a teraz każdy może zobaczyć, że np Call of Duty przeszliście na hardzie - wzrasta szacun? :) No to jedziemy dalej, bo gracze wpadli na pomysł, że zacząć tworzyć społeczności wokół osiągnięć. I tak powstają kolejne strony z rankingami najlepszych graczy. Powstał nawet nowy termin "Achievement Whore" - to gracze, którzy przechodzą na 100 procent nawet najgorsze crapy, byle tylko zdobyć kolejne punkty i podbić swoją pozycję w rankingu. I mogę się założyć, że każdy, kto chociaż raz zwróci uwagę na punkty, prędzej czy później złapie się, że gra w daną grę tylko dla osiągnięć - też tak miałem :) Grałem w 99 nights, a gra nie podobała mi się wcale. Nudziła mnie, była nieciekawa, zresztą ja nie lubię slasherów - a grałem, żeby zdobyć chociaż jednego achievementa - najgorsze, że tam trzeba przejść cały długi, bardzo długi etap, żeby coś zdobyć :)

A co na to konkurencja? Nie da się ukryć, że pomysł MS był strzałem w dziesiątkę dla społeczności graczy. Sony początkowo milczało, więc oczywiście plejomaniaki okrzyknęli pomysł MS jako debilny, i w zasadzie po co komu te osiągnięcia :) No jednak komuś po coś są potrzebne, ponieważ Sony zapowiedziało, że po uruchomieniu usługi Home również na grach z PS3 będzie można zdobywać trofea. Gdzieś tam wielcy dostrzegli potencjał budowania społeczności, nie tylko poprzez turnieje i fora internetowe - a więc zabierajmy się do dzieła, wszak każdy ma coś z Achievement Whore :D

A poniżej filmik prezentujący końcowy etap zdobywania achievementu Clusterluck w Gears of War:

Brak komentarzy: