Number 23 z Jimem Carreyem - no tak, ktoś pomyśli jak ten facet może zagrać w thrillerze. Otóż może i to bardzo dobrze, zresztą po Truman Show wiedziałem, że to więcej niż aktor wyłącznie komediowy. Z ekipy warto wymienić jeszcze reżysera Joela Schumachera, który ma już na koncie kilka lepszych i gorszych thrillerów.
Jednym z głównych motywów filmu jest liczba 23 - wielokrotnie usłyszymy jak wielkie katastrofy, zgony sławnych ludzi, itp. powiązane są z tą liczbą. Początkowo traktujemy to jako naciągane fakty, ale film jest tak skonstruowany, że wraz z bohaterem zagłębiamy się w jego obsesję. Jak to się zaczyna?
Walter (Jim Carrey) w prezencie od żony otrzymuje tajemniczą książkę "Number 23". Wgłębiając się w historię, powoli odkrywa, jak wiele faktów opisanych w powieści związanych jest z jego własnym życiem i podobnie jak bohater książki Fingerling, coraz bardziej zagłębia się w obsesję na punkcie mistycznej liczby. Siłą thrillerów jest tajemnica, dlatego w tym miejscu muszę przerwać :)
Zdradzić mogę, że w jednej ze scen filmu pojawia się stwierdzenie/pytanie, jakoby przeznaczenie nie istniało, a liczyły się tylko wybory. "Nie ma czegoś takiego, jak przeznaczenie. Są tylko różne wybory. Niektóre są łatwe, niektóre trudne." Apoteoza wolnej woli? Pewnie w jakimś stopniu tak, w każdym bądź razie w świetle całego filmu, to stwierdzenie zastanawia. To istnieje to przeznaczenie, czy tylko czasem chcemy, żeby istniało?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz