czwartek, 4 października 2007

Carnivale

Pisałem już o Dexterze i o Deadwood , dzisiaj również będzie o serialu. I tak jak poprzednio będzie to wyjątkowe dzieło, które z czystym sumieniem mogę polecić każdemu miłośnikowi kina.

Carnivale to kolejny doskonały serial HBO. Zwróćcie uwagę, że wcześniej seriale zawsze kojarzone były z czymś gorszym niż film fabularny. Szereg uproszczeń, nieskomplikowana fabuła, marne aktorstwo - powoli następuje przewartościowanie. Teraz film ma być zrozumiały dla 12-latka w każdym miejscu naszego globu. Płatne telewizje nie mają tego problemu - robią seriale dla wybrednej grupy klientów, których nie zadowoli kolejny odcinek Mody na Sukces. I dobrze, bo dzięki temu, co jakiś czas na światło dzienne wypływają takie dzieła jak Carnivale.

Serial pokazywany był w latach 2003-2005 - 2 sezony. Przewidziany był na 6 zamkniętych sezonów podzielonych na 3 księgi, dziejące się w różnych przestrzeniach czasowych. Ze względu na rosnące koszty produkcji i oglądalność nie taką, jaką przewidywano, serial został wstrzymany po 2 sezonach.

Carnivale to magiczny świat, świat walki dobra ze złem, pełen mistycznych zależności, gdzie wolna wola miota się w uścisku przeznaczenia. Serial posiada dwóch antagonistycznych bohaterów, których życie poznajemy w osobnych wątkach. Z jednej strony mamy Bena Hawkinsa, który po śmierci matki trafia do trupy cyrkowej, kierowanej przez karła o imieniu Samson. Drugi wątek dotyczy życia kaznodziei Justina Crowe'a, który postanowił na swój sposób walczyć ze światem grzeszników. Powoli, każdy z nich odkrywa, że nie są zwykłymi ludźmi, a świat nie jest wyłącznie tym, co znajduje się na jego powierzchni. Zresztą Ben i Justin to nie jedyne tajemnicze postacie serialu - tam każdy ma jakiś sekret, czasem zwykły, czasem... powiem tak, ciarki często przelecą Wam po plecach i poczujecie dziwny chłód. Carnivale często zaskakiwał mnie do tego stopnia, że zrywałem się na łóżku z niedowierzaniem wpatrując w ekran. Tak jak wtedy, gdy pierwszy raz usłyszałem głos Zarządu. Zarząd to nieokreślona osoba, która kryje się za kotarą jednego z wozów cyrkowych. W zasadzie wydaje się, że ta tajemnicza i niezwykle silna osoba, to tylko wymysł Samsona, by trzymać wszystkich w szachu. W jednym z odcinków widzimy nawet scenę, gdy jeden z bohaterów wpada do wozu, odsłania kotarę, za którą nic nie ma. I nagle wydaje się, że to mistyfikacja, do czasu... Uwierzcie mi, po niektórych odcinkach człowiek jest naprawdę wewnętrznie rozwalony, a to, co wcześniej zobaczył, długo siedzi w głowie.

Magii całemu światu dodaje czas i miejsce w jakim rozgrywa się serial, lata wielkiego kryzysu, małe miasteczka i wsie, gdzie bieda dotyka każdego, to wszystko składa się na swoisty filtr nałożony na rozgrywające się wydarzenia.

Serial silnie osadzony jest w gnostyckim postrzeganiu świata, sięga głęboko do chrześcijańskiej teologii. Jeżeli miałbym gdzieś szukać podobnej atmosfery, wybrałbym niektóre epizody Miasteczka Twin Peaks - niektóre, bo jednak Carnivale sięga znacznie głębiej w istotę walki dobra ze złem. Wielka szkoda, że postała tylko I Księga, która odkrywa niektóre tajemnice - te największe wciąż czekają, gdzieś tam...

Dzisiaj dla odmiany nie będzie typowego trailera, tylko czołówka i pierwsze 2 minuty pierwszego odcinka serialu.

Brak komentarzy: